sobota, 4 lipca 2009

Twarze Rajasthanu


Od czasu, gdy widzialem, ze tu przyjade, zaczalem sobie wyobrazac Rajasthan (albo Radzastan, jak kto woli). Okazalo sie, ze ten moj ma trzy twarze (wiem, to moze smiesznie wyglada - trzy twarze, ale tutaj niektorzy bogowie maja po piec - jedna obok drugiej).

Twarz pierwsza Rajasthan maharadzy. Bajecznie bogaci wladcy, zyjacy w niewyobrazalnym przepychu, toczacy miedzy soba nieustanne bitwy. Udala mi sie zobaczyc ten kraj w kolejnych muzeach (najwieksze wrazenie robi palac w Udaipur), nieprzebrzmiala swietnosc, dzielo czlowieka.
(Dzisiaj widzalem obrazek, zywcem wyjety z mej pamieci. Pamietacie te scene jak Tomek Wilmowski w palacu u maharadzy poskramia wzrokiem dwa lamparty? W muzeum w Bikaner widzialem tron maharadzy i stojace po bokach dwa wypchane lamparty. aha.)


Druga twarz Rajasthanu to ruiny fortow i murow obronnych poddajace sie dzialaniu czasu i przyrody. Opuszczone, rzadzone przez stada malp. Dzielo czlowieka, ktore nie wytrzymalo proby czasu. Dosadna probke tego mialem w Bundi (te wojny z malpami, to bylo cos ;) ).

I trzeci Rajasthan - pustynia Thar. Czesciowo juz jej doswiadczylem, przejechalem kilkaset pustynnych kilometrow autobusem. Widzialem swobodnie pasace sie wielblody i ludzi wysiadajacych z autobusu, w miejscach, gdzie po horyzont nie bylo nic. Ale pustynia jeszcze przede mna. Przyroda, ktora pozwala czlowiekowi przetrwac.

No i tysiace twarzy spotkanych po drodze ludzi.




ps. to zdjecie na poczatku tekstu - palace maharadzow maja czesto okna wypelnione roznokolorowymi szybkami. zupelnie roznie przez nie swiat wyglada :).

Brak komentarzy: