siedze wlasnie nad brzegiem basenu w 'tiger safari resort' (no, prawie na brzegiem ;).
jutro o 6 rano wyjazd 'dzipem' do rathambore national park, gdzie jest spora szansa zobaczy tygrysy. zobaczymy jutro.
wyjechalem z delhi. czas juz byl najwyzszy, by zobaczyc troche innego kraju. wczesnie rano przemiescilem sie 'trojkolka' (czyli takim motorkiem jak dla inwalidow u nas, tu za taksowki robia) na nizamuddin train station. po drodze zwiedzalem delhi. widok 3 wielbladow i 2 sloni idacych jako jedno stado nie zrobil na mnie wrazenia ;), ale gdy obrocilem glowe i zobaczylem bezdomnego, ktory przeciagajac sie (6.00 rano) myl jednoczesnie zeby prawdziwa szczoteczka, to lekko sie zdumialem ;).
pociag byl "ac tier 3' wiec podroz minala milo i bez problemow (wagony jak w rosji w plackartnym, tylko klima buczy). na miejscu, w sawai madhopur przywital mnie taki smrod, ze biegiem schronilem sie w informacji turystycznej. stamtad obdzwonilem okoliczne hotele.
strasznie trudno tu oszczedzac. mozna oczywiscie spac w hotelu za 4 dolary, ale jak alternatywa jest hotel z basenem i ogrodem za 10usd, to trudno sie oprzec.
chyba zostane tu na dluzej :)
czwartek, 18 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz