poniedziałek, 21 lipca 2008

Morze Aralskie

Wyprawa do Morza Aralskiego, 2 dni w toyocie przez pustynie. Start ze srodka niczego - Nukus, by dotrzec do miejsca nieistniejacego (a przynajmniej znikajacego).

Wyjechalismy o 7.00 rano. Krotki przystanek na targu w 'miescie, gdzie konczy sie asfalt'. Pierwsze spotkane stada wielbladow. Dalej juz pustynia. Po kilku godzinach szalenczej jazdy (nasz kierowca - przewodnik Bachtiar nie oszczedzal samochodu) dojezdzamy do dawnej lini brzegowej. Stoimy jakby na klifie, tylko w dole zamiast fal widzimy pofaldowane dno. BLizej nas pagorki mieniace sie barwami wodorostow = czerwone, zielone, zolte, dalej lagodnie opadajaca rownina wysypana delikatnym piaskiem. Slonce swiecace coraz mocniej i bielej. Prawie zadnych zwierzat - raz przebiegl nam droge lis (albo szakal), raz spotkalismy dzikie konie. No i towarzyszace nam caly czas ptaki.



Jedziemy dalej. Pierwszy widok niebieskiej wody w oddali. Nieznosnie dlugie do niej sie zblizanie. Wreszcie stoimy naprzeciw. Powyzej baza rosyjskich poszukiwaczy gazu, ponizej ich przystan. Karkolomna jazda stromym klifem w dol i poczatek podwodnej krainy. Przjezdzamy kolejne wzniesienia i jestemy na dnie :). Tu kierowca sie zatrzymuje, choc do wody jeszcze dobre 800 metrow. Dalej pieszo. Plecaki, reczniki i w droge. Przy rosyjskiej przystani kilka osob. Dosc mocno dzis wieje, wiec nie poplyneli do pracy. Czapka, okulary przeciwsloneczne i do wody! Zasolenie tego co zostalo z Morza Aralskiego - 200 promili!! (podobno sa miejsca, gdzie zasolenie siega 400 promili). Woda gesta jak kisiel, cieply kisiel. Spokojnie mozna czytac ksiazke, lezac na plecach. Tylko fale troche przeszkadzaja.
Pozniej niezbedny prysznic w rosyjskiej bazie, kolacja z zeliwnego kociolka (pyszna kartoszka, przepiswzielismy) i nocleg na dnie morza. Dlugie rozmowy z poszukiwaczami gazu, wzajemne odzwiedziny i poczestunek.


Rano pobudka i droga do Nukus, slalomem miedzy kolejnymi odwiertami poszukiwaczy gazu.
Kilka fotek przy slynnych statkach rybackich w Moynaq (wczesniej wielki port rybacki i fabryka konserw, teraz zapomniana wies 200km od Morza Aralskiego). Czas nas goni, jedziemy dalej.

Brak komentarzy: