czwartek, 17 lipca 2008

Kokand

Najfajniejsze miasteczko w dolinie Fergany. PO pierwsze zwiedzilismy prawdziwy palac Khana i muzeum (a nie jakies radzieckie sciemy). Potem bylismy w medresie - zwiedzilismy cmentarz i meczet. Posiedzielismy w starym uzbeckim miescie - panowie poczestowali nas melonem i poogladali nasz przewodnik Lonely Planet. Pozniej wrocilismy do "rosyjskiej" czesci miasta, wyraznie innej, gdzie sa fast foody i nasz hotel;)

Wieczorem chcielismy cos zjesc. Nabralismy juz tutejszego zwyczaju: swego rodzaju sjesta (a parku pod drzewem , najlpiej przy fontannie, albo - jak sie uda - w klimatyzowanym pokoju) musi byc obowiazkowo do godz 15-16.00, a po 18-19.00 mozna isc na obiad.
Chodzimy po ulicach Kokand i szukamy jakiegos miejsca... Oni tu wszyscy jedza lody!!!
Napotkany czlowiek wyjasnil, ze tu w Kokand ludzie lubia slodkie;)

I rzeczywiscie - na kolacje dstalismy pizze z serem i cukrem! Zaskakujace polaczenie (Syrli pide (ros) = Kasarli Pide (uzb). Pycha! Przypomnialy mi sie polskie kopytka na slodko;)
...
biegna chlopcy na modlitwe



sprzedawca arbuzow

Brak komentarzy: