Juz w Darjeeling jestem. Tu naprawde rosnie herbata (podobno rosnie tez w Assam, ale przejechalem pol stanu i widzialem tylko ogromne pola ryzu. no moze gdzies tam ukryte w pomiedzy drzewkami herbaciane krzewy).
Gurkowie walcza o autonomie. Chca powstania Gorkhalandu. W Assam o autonomie walcza Bodo - chca Bodolandu. Dla mnie skutkuje to wylaczonym od kilku dni telefonem. Dzielny rzad Indii blokuje roaming wszystkich kart. Lokalne (znaczy indyjskie) tez nie dzialaja. Trzeba w kazdym stanie kupowac nowy SIM (zdjecie, miejsce stalego zamieszkania w Indiach i takie tam).
Bodo postawili na partyzantke. W Assam wzdloz drog zolnierze w pelnym bojowym rynsztunku. W pociagach po nocach sprawdzaja pasazerow i ich bagaze.
Gurkowie (tak, ci Gorkowie od piechoty i od nozy kukri, przed ktorymi drzy caly swiat) postawili na pokojowe rozwiazania. Akcja informacyjna z duzym rozmachem - hasla i postulaty (po angielsku, wielkie plakaty) wypelniaja cale miasto. Takie to Indie.
stanu jeszcze nie ma, ale chlopcy juz sobie rejestracje robia (powinno zaczynac sie od WB - West Bengal)
najprosciej tu dojechac taka piekna mahindra
PS zajadam sie caly dzien serem churpi. polecam zdecydowanie, zamiast gumy do zucia.
info tutaj
niedziela, 30 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
a gdzie? Gurkowie, czy Gorkowie? fotografowales ich?
przywiez mi churpi!:)
Prześlij komentarz