poniedziałek, 27 lipca 2009
Indusi sa OK
Wiekszosc tutejszych ludzi jest bardzo zyczliwa. Usmiechaja sie i sa chetni do pomocy. W autobusie kierowca nam otwiera okno, a na dworcach zawsze znajduja sie ludzie, ktorzy udzielaja informacji. I co najwazniejsze - wcale nie kombinuja ciagle, jak by nas tu oszukac. Czujemy sie tu naprawde bezpiecznie (oczywiscie, zachowujac standardowe srodki ostroznosci backpeckersow).
Indusi nie sa agresywni - nawet na drogach i przy najwiekszych klotniach konczy sie wszystko co najwyzej dodatkowym halasem klaksonow, czasem ktos kogos poleje woda, ale potem i tak wiecej z tego smiechu niz strachu.
Na wsiach czesto nas wytykaja palcami i pokazuja dzieciom; czasem ktos sie przysiadzie i lamana hindu-angielszczyzna probuje pochwalic sie swoim nowym telefonem komorkowym. Bywa ze takie zachowania nas denerwuja (szczegolnie gdy powtarzaja sie po raz setny), ale wiemy, ze wynikaja one przede wszystkim z ciekawosci Innego i zyczliwosci dla Obcych.
Zebracy tez nie sa tu za bardzo natarczywi; niektore chmary dzieciakow bywaja maxymalnie uciazliwe, ale zwykle - kiedy juz zupelnie nie reaguja na nasze proby odstraszania, pojawiaja sie lokalni dorosli, ktorzy pomagaja nam odgonic gangi slumsowych urwisow.
Pewnie to brzmi teraz nazbyt cukierkowo - byc moze to tylko w Himachal Prades jest tak milo i zyczliwie (mam porownanie tylko z Delhi). Podobno Kalkuta i pln-wsch czesc Indii jest bardziej niebezpieczna dla turystow.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz