środa, 24 czerwca 2009
w drodze
czas ruszac w droge. :)
coraz bardziej mi sie tu w Bundi podoba. dzis witalem dzien szklaneczka (szklaneczka, hmm, raczej plastikowym kubeczkiem) czaju z widokiem na pokryte liliami jezioro (to nie wyschlo) i dawna rezydencje Kiplinga. milo.
Bundi calkowicie wypelnia moje wyobrazenie o Indiach. Gorujacy nad miastem, mocno zniszczony, ale wciaz potezny fort w ktorym dzis kroluja stada malp. XVIII wieczne miasteczko, wypelnione przez pracujacych na ulicy rzemieslnikow i ponad 200 swiatyn. Studnie, baseny o kamiennych stopniach, slonie (posazki znaczy). Pelen ludzi i zapachow terg warzywny. Tak wyobrazalem sobie Indie. A jednoczesnie jest przed sezonem, turystow w zasadzie brak, ludzie mili i goscinni.
Po co jechac dalej? Nie lepiej zostac na moim parapecie z widokiem na swiatynie posrodku jeziora i pasace sie bawoly?
Jedynym usprawiedliwieniem dalszej wedrowki jest ulubione zdanie wypowiedziane przez Amundsena "To wielka rzecz byc znowu w drodze"
W restauracji znalazlem superksiazke. The White Tiger. Lektura obowiazkowa dla kazdego, kto chce cos wiedziec o spoleczenstwie Indii. Rewelacyjny tekst w kunsztownej formie. Probka poczucia humoru (i jednoczesnie przekonujaca metafora pokazujaca spoleczenstwo hinduskie) pana Aravinda Adiga:
I (...) should start off by kissing some god's arse. Which god's arse, though? There are so many choices.
See, the Muslims have one god.
The Christians have three gods.
And we Hindus have 36 000 000 gods.
Making a grand total of 36 000 004 divine arses for me to choose from."
Choc najciekawszy jest podzial spoleczenstwa / swiata Indii na the Light i the Darkness. CHodze teraz jak przystalo na socjologa i wypatruje w ludziach tego darknessu.
Ze spraw bierzacych ;)
1. bylem dzis na wycieczce z moim nowym kumplem i jego nowa honda po okolicach bundii. zwiedzalismy swiatynie sivy i okoliczne wsie. spotkalismy malpy czarnoglowe, ktore sa ok. w przeciwienstwie do tych czerwonych, co okradaja ludzi (rude to falszywe). benzyna w Indiach kosztuje prawie dolara za litr!!!
2. napadlo mnie dzis wesele na ulicy (a dokladniej w parku, gdzie szukalem spokoju). ogluchnac mozna.
3. dzis pierwszy dzien, kiedy zywie sie 'na ulicy'. wszyscy czekamy na skutki ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
uwielbiam małpy! i rude i czarne i "blondynki";) już nie mogę się doczekać pierwszych kontaktów!!!
Prześlij komentarz