poniedziałek, 22 czerwca 2009
łot kantri? bundi.
no dobra, zostaje tu. wprawdzie deszczu ciagle brak, ale zaczal wiac wiatr. da sie wytrzymac.
na jutro planuje wycieczke rowerem nad jezioro. poki co namierzylem targ warzywny i dzisiaj uczta z mango (kilo za 30Rs). testuje kolejne sposoby na przezycie w tej temperaturze. dobrym rozwiazaniem jest prysznic kilka razy dziennie. najlepsze sa te poranne, bo nawet chlodne. po poludniu woda zaczyn parzyc ;). po prysznicu warto postac mokrym w przeciagu. przez moment wydaje sie czlowiekowi, ze mu chlodno.
snie o lodowce pelnej piwa. nawet widzialem, gdzie sie kupuje lodowki. nie widzialem jeszcze sklepu z piwem. ale od czego sa knajpy.
chwilowo malpy sie uspokoily (takie doniesienie z frontu).
obserwowalem dzisiaj bawoly i krowy pasace sie razem na dnie jeziora. bawoly to jednak dzikie zwierzeta (nawet jesli chwilowo udomowione). co chwile podnosza glowy, strzyga uszami, wesza. a krowy, jak to krowy. jedza i jedza. a i tak skoncza podobnie. przesadzaja te bawoly z ostroznoscia.
aaa, o co chodzi z tytulem posta? dzieci mnie tu napastuja ze swoim zelaznym zestawem pytan. łot kantri? jor nejm? łan pen? łan rupia? a jesli im odpowiadac symetrycznie, to na haslo łot kantri? reaguja: bundi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Hej! wlasnie przeczytalam calego Twojego (tzn. Waszego jak Kasia dojedzie) bloga - lepiej pozno niz wcale ;) Czuję się jak bym tam była... Fajną masz robotę muszę przyznać - siedzieć pod drzewkiem i obserwowac sobie ludzi - moze się coś mądrego z tego wykluje ;) ok, to do nast. posta. 3maj się ciepło a raczej "ju tejk ker"!
Kolorowe szmatki!
Prześlij komentarz