Wizyte w Ambasadzie Rosyjskiej mozna w zasadzie zaliczyc do udanych. Za kilkanascie minut mamy stawic sie tam zeby odebrac paszporty z wizami tranzytowymi.
Teraz juz jestesmy spokojni, ale o godz 11.00 - kiedy w potwornym upale przeciskalismy sie przez tlum do drzwi konsulatu - nie bylo nam wcale do smiechu...
POt sciekal po cialach (nie tylko naszych) a my lamana rosyjsko-polsko-angielszczyzna (kurcze, dlaczego wycofali obowiazkowy rosyjski z podstawowek?! ; swoja droga to tu tez mlodzi podobno angielskiego sie ucza, choc trudno to w komunikacji zauwazyc) probowalismy dotrzec najblizej drzwi. Dwaj panowie w bialych koszulach pilnowali porzadku i tych wielkich drzwi - zeby nikt nie przecisnal sie dalej do zaciemnionego i klimatyzowanego pomieszczenia.
Bya chwila zwatpienia, ale juz po ok godzinie wcisnelismy sie blizej do pana, ktory podejmowal decyzje o wejsciu...
Potem juz tylko bylo milo. Milo zabrano nam aparaty fotograficzne, milo - i po angielsku - wytlumaczono, co dalej.
Pomieszczenie konsulatu jest dosc obskurne, ale chlod klimatyzacji daje tyle komfortu, ze miejsce wydaje sie wprost luksusowe;)
poniedziałek, 14 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
ja tez pewnie nie dalabym rady komunikowac sie po rosyjsku mimo ze mialam rosyjski od podstawowki.. my sie go swiadomie i ostentacyjnie nie uczylismy.. to byla jedyna dostepna nam przestrzen opozycyjnego dzialania;)
sciskam i zycze ozezwiajacego powiewu wiatru..
dorota
eee, ja tam tez niby demostracyjnie sie rosyjskiego nie uczylem, a w glowie pozostaje.
troche slow przypomniec trzeba i dawaj!
milego
mt
Kasiu i Marku! Z wielką radością obserwuję Waszą podróż :) Niedawno wróciłam z Czarnogóry i miałam podobne refleksje do Waszych: język rosyjski jest niezbędny!. i pomimo tego, że pamiętam czasy opozycji uczniowskiej chętnie powrócę do nauki tego języka. Pół Europy mówi po rosyjsku!!!! I z Waszych relacji wynika, że część Azji również :) Pozdrawiamy
Renata, Ernest(od wczoraj student!!!) i Albert
Prześlij komentarz