niedziela, 27 lipca 2008

bazar



ach, tu tetni zycie Uzbekow!

Kobiety spotykaja sie na pogaduchy, mezczyzni poleguja na swoich stanowiskach, muzyka gra;)

Bazary sa duze i rozlegle - latwo zgubic sie wsrod alejek; juz juz wydaje sie ze to koniec, a odnajduje sie kolejna alejke i nowe grupy sprzedawcow. Stanowiska sa bardzo uporzadkowane. W Taszkiencie na wielkim Chorsu Bazarze, usytuowanym w budynku podobnym do naszego stadionu 10-lecia (przed rozbudowa;), kazdy segment byl podpisany jak w supermarkecie: tu nabial, tu owoce...

W inych miastach nie ma napisow, ale sprzedacy sami lokowali swoje stanowiska "tematycznie". Cala aleja "kiszmiszu" (rodzynek), potem reszta bakalii, ziola, owoce, osobno ubrania, osobno wyroby metalowe.


Najwiecej miejca zajmuja owoce - szczegolnie melony i arbuzy w tym miesiacu - i suszki: ziola, przyprawy, kandyzowane owoce, orzechy... Poza zwyklymi bakaliami popularne sa prazone pestki moreli (smakuja prawie jak pistacje;).

Podono Uzbecy zdecydowanie wola robic zakupy na bazarach niz w sklepach. Nawet jesli ceny sa porownywalne - sprawdzilam: w sklepach niekiedy jest taniej.
Niedziwne - na bazarze tetni zycie. Uzbecy przywykli do instytucji bazaru.
Zakupy to codzienny obowiazek i rozrywka. Tu sie posmieje, tam potarguje, porowna ceny, materialy...

Brak komentarzy: